sobota, 10 stycznia 2015

Chapter 4.

Najgorzej jest widzieć pustkę w oczach,
w których kiedyś widziało się cały świat.
  
 Dwa lata temu zostałam zupełnie sama. Zmarł mój dziadek, który był jedyną osobą, jaką miałam. Okropnie czułam się po jego śmierci, bo wraz z jego odejściem straciłam część mnie. Może to głupie, ale byłam z nim zżyta. Pamiętam moment, kiedy wróciłam do domu, a on leżał na podłodze. Był zimny, siny, nie ruszał się.. Zawalił mi się świat i kilka dni spędziłam na płakaniu po nocach i myśleniu, co dalej. Z czasem w moim życiu pojawił się Andreas, chłopak którego przypadkowo spotkałam na spacerze. Na początku było dziwnie, bo dwa różne światy, dwa różne podejścia do życia, ale w końcu się dogadaliśmy. Przy nim życie nabrało sensu, czułam, że nie jestem sama. Że w końcu obok mnie jest ktoś, dla kogo warto funkcjonować i żyć, jak człowiek. Byłam w nim zakochana po uszy, zrobiłabym dla niego wiele. Z perspektywy czasu sama sobie się dziwię, że tak zadziałał na mnie chłopak z ulicy. Pół nocy spędziłam na myśleniu o tym wszystkim. Najpierw o moim życiu bez Andreasa, potem o jego pojawieniu się w tym życiu, a na sam koniec zostawiłam wątek teraźniejszości. Tak bardzo brakowało mi pocałunków jakie były kiedyś. Tęskniłam za tymi pieprzonymi słodkimi słówkami, jakie szeptał mi do ucha. Brak zapachu jego perfum w moim mieszkaniu również zostawił po sobie tęsknotę. Tylko co z tego? To nie wróci i trzeba się z tym pogodzić. I mimo tego, że ten związek zmienił się w koszmar to za tym tęsknie. Bo cholernie jest żyć z uczuciem, że straciło się ostatnią osobę, jaką się miało. Myślenie o tym powoli mnie wykańczało. Miałam ochotę zasnąć i obudzić się za jakiś czas, by przespać te dni, które spędzę na oswajaniu się z samotnością. Nad ranem wygrzebałam się z łóżka i zajęłam się przeszukiwaniem mieszkania. Wszystkie rzeczy należące do Andreasa zapakowałam w średniej wielkości tekturowe pudełko, a na wierzchu ułożyłam mniejsze, w którym były wszystkie naszyjniki, kolczyki i bransoletki jakie mi dał. Szczelnie obkleiłam pudełko taśmą i postawiłam je bliżej drzwi. Po południu coś z tym zrobię, ale najpierw chciałam pójść pod prysznic. Do stanu normalnego człowieka było mi bardzo daleko. Już trzymałam za klamkę drzwi do łazienki, gdy w mieszkaniu rozległo się pukanie. Odłożyłam ręcznik z resztą rzeczy na szafkę i poszłam otworzyć.
-Nie myśl sobie, że zrobiłaś mi przypał przed kolegami.-cynicznie uśmiechnięta twarz Andreasa rzuciła mi się w oczy zaraz po otworzeniu drzwi.-Nie cieszysz się na mój widok kochanie?-wybełkotał. Zakręciło mu się w głowie i zaparł się o ścianę, ale nie dziwię się. Alkoholem jechało od niego na kilometr.
-Jesteś pijany.
-A ty jak zawsze bystra i spostrzegawcza. Brawo, brawo.-zaklaskał dłońmi przy czym pękał ze śmiechu.-Przenocujesz swojego chłopaka?-usiłował wtargnąć do mieszkania. Na całe szczęście był pijany i nie miał siły, więc odepchnęłam go na tyle ile mogłam.-No co?-udał zdziwionego.
-Odejdź stąd.
-Nie możesz mnie odwieźć kochanie?-ponownie parsknął niepohamowanym śmiechem. 
Jak ty możesz wyrzucać sobie, że żal ci go zostawiać?
To zwykłe dziecko, Soph. 
Spójrz na niego. Nawet po alkoholu jest taki sam, jak zawsze.
-Dla chamów i debili taksówka nieczynna.-rzuciłam krótki tekst w jego stronę i zamknęłam drzwi. Jakim trzeba być kretynem, by przychodzić do mnie po pijaku i nawet wtedy nie mieć żadnej kultury. Andreas, za którym tęskniłam i siedział mi w głowie był zupełnie innym Andreasem. Ten potrafi wywołać u mnie odrazę samym sposobem stylu bycia i życia. Spojrzałam przed judasza, by upewnić się, czy jeszcze tam jest, czy już nie. I szczerze to odetchnęłam z ulgą, gdy go nie zobaczyłam. Nie obchodziło mnie, czy mu się coś stanie, czy nie. Nie zamierzam być potulna, jak baranek dla chłopaka, który w kilka miesięcy diametralnie zmienił się nie do poznania.

***
Szedł po chodniku lekko chwiejnym krokiem, przez co zwracał na siebie uwagę ludzi.
Popularny skoczek narciarski topi smutki w alkoholu? 
Nie obchodziło go nic ani nikt. Liczył się tylko on. Pogubił się w swoim własnym życiu, ale sam nie wiedział czemu. Ba, on nawet nie wiedział, ze się pogubił. Oparł się na moment o barierkę i popatrzył w dół.
Skacz! I tak wszystko niszczysz.
Schował twarz w dłoniach i stał tak przez dłuższą chwilę. Myślał tylko o tym, by szybko wytrzeźwieć i wieczorem znów udać się do jakiegoś klubu. Był wolnym człowiekiem..
***
Otworzywszy drzwi ujrzałam postać Severina. Tylko jego mi dziś brakowało. Pewnie przyszedł nawrzucać mi, że zrobiłam z Andreasa najgorszego, a wczoraj sama go sprowokowałam. Jeśli tylko spróbuje to zrobić to uprzedzam, ale nie ręczę za siebie. 
-Kto by się spodziewał.-mruknęłam zapraszając go gestem ręki do środka. Udał się za mną do kuchni i usiadł na krześle przy stole. Nalałam mu do szklanki wody, wkroiłam cytrynę i postawiłam przed nim, a sama nalałam sobie soku. Taka osoba, jak on nie zasługuje nawet na wodę, ale niech ma. Nie będę zamieniała się w Andreasa, który skąpi na wszystkim.
-Chciałem pogadać o Andreasie.-powiedział w końcu i napił się łyka wody.-No i chciałem cię przeprosić. Źle cię osądzałem i teraz mi głupio.. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
-Pogadać o nim możemy, bo chyba mamy o czym. Ale przeprosiny sobie daruj..-zmierzyłam go pełnym złości spojrzeniem i oparłam się o blat.
-Możesz mi powiedzieć od kiedy on jest taki.. no taki inny?
-Od dawna. Ja naprawdę się dziwię, że wy ciągle widzieliście w nim normalnego, spokojnego chłopaka. 
-Taki był zawsze, a my się przyzwyczailiśmy do takiego Andreasa.-wtrącił się. 
-Od pewnego czasu ma problemy z hazardem i alkoholem. Starałam się mu pomóc, ale za każdym razem olewał to, co do niego mówiłam albo zaczynaliśmy się kłócić i kończyło się na rękoczynach..-westchnęłam obracając w dłoniach pustą szklankę po soku.-Nieraz zdarzało mu się podnieść na mnie rękę. Czasem opuszczałam kilka dni na zajęciach, bo pod okiem miałam wielkiego siniaka..
-Przykro mi..
-Mi również Severin.-spojrzałam mu w oczy.-Nie mam pojęcia, co mu się stało, ale to nie jest stary Andi. Tamten chyba w nim umarł, a narodził się nowy. Ten gorszy.
-Wspomniałam o hazardzie.. Musze ci chyba o czymś powiedzieć.
-O czym?
-Jakieś dwa tygodnie temu poszliśmy do kasyna. Zabrakło mu pieniędzy i pożyczył trochę od jakiegoś gościa, któremu miał oddać po wygranej. Liczył, ze mu się uda, ale niestety nie wyszło.. Od tamtego czasu ten facet go prześladuje i czeka na swoje pieniądze, a że Andreas przegrywa wszystko, co ma to nie ma kasy na spłacenie długu i...-w tym momencie przerwał wypowiedź, bo rozdzwonił się jego telefon. Wyjął urządzenie z kieszeni kurtki i poszedł do salonu, by na spokojnie porozmawiać. Ja skupiłam się na słowach, które wcześniej powiedział Severin. Pożyczane pieniądze, dług, hazard, tajemniczy facet.. o co tam dokładnie chodzi? Czy on wpakował się w coś głupiego? Czy ma poważne problemy? Gdyby nie pieprzony telefon Severina wiedziałabym od razu, a tak muszę tylko się domyślać i wymyślać setkę pytań. 
-Musze cię przeprosić, ale dzwoniła Caren, że popsuł się jej samochód.-szybko zgarnął kluczki od swojego auta ze stołu.-Odezwę się to dokończymy tą rozmowę.-machnął mi na pożegnanie ręką i wybiegł z mieszkania. Super, a ty człowieku siedź i myśl..

***
Wstał z łóżka około 16, a potem od razu dobrał się do butelki wody mineralnej. Wypił więcej niż połowę, bo oprócz kaca przyśnił mu się jakiś głupi sen. Następnie ubrał jakieś świeże ciuchy i z kwaśną miną zszedł na dół. Miał nadzieję, że nikogo nie ma w domu. Nie chciał kazania od matki, że wygląda gorzej niż pracownik kopalni. Również na ochrzan ze strony taty nie miał ochoty, bo ten zawsze potrafił mu coś uświadomić raz, a dobrze. Andreas wszedł do kuchni i pierwsze co zrobił to wyjął z szafki miskę i pudełko płatków po czym wsypał je do białej miski. Do garnka nalał wyciągnięte z lodówki mleko i wstawił je na ogień. Powoli zaczął odpływać w wspomnieniach z wczorajszego wieczora, ale dźwięk jego komórki to przerwał.
*Słucham?-mruknął zachrypniętym głosem do słuchawki.
*Ktoś tu zabalował.-usłyszał gwizdanie po drugiej stronie.-Chcę ci przypomnieć, że dwie godziny temu skończył ci się czas kolego.
*Kurwa..-westchnął.-Thomas proszę cię. 
*Miała być dziewczyna podana na tacy? Miała być. Nie ma dziewczyny podanej na tacy, więc moi przyjaciele się tym zajmą.-perfidny śmiech wydobył się po drugiej stronie.-Na przyszłość nie pożyczaj nic od ludzi, z którym możesz zadrzeć, bo to się źle kończy maluchu.
*Thomas dajcie mi jeszcze jakieś dwa dni. Obiecuję, że to ogarnę i będziecie ją mieć od tak.-pstryknął palcami z nadzieją, że mężczyzna to usłyszy.
*Nie mam czasu i ochoty na bawienie się w kotka i myszkę z pożal się Boże skoczkiem.
*Proszę cie no.
*Dwa dni i ani dnia dłużej. Spróbuj tylko się nie wywiązać, a z tobą tez nie będzie wesoło.-przerwane połączenie nie dało mu już możliwości porozmawiania z Thomasem. 
Brawo Wellinger, brawo.
Order dla największego chama i buca należy się tylko tobie.
BRAWO.
-Zamknij się.-uderzył się w głowę, bo co chwilę słyszał głosik, który wyrzucał mu wszystkie błędy. Odłożył telefon na blat i na chwile zamknął oczy, by pomyśleć co dalej. Teraz czeka go myślenie nad ułożeniem sprytnego planu. Planu, który zniszczy życie Sophie, ale uratuje jego tyłek.-Cholera jasna!-wrzasnął, gdy do jego nozdrzy dostał się zapach przypalanego mleka..

10 komentarzy:

  1. Znowu ten Thomas, zastanawia mnie kto to, co knuje Andi i czego nie dokonczyl mowic Sophie Severin. Ciekawy rozdzial ;) tylko krótki! Chce dluzszych rozdzialów, bo jak sie zaczytam to potem ciezko sie odkleic :) czekam az pojawia sie tu skoczkowie z Austrii i czekam na kolejny ;) pozdrawiam i weny./Maja

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, w co ten Andreas się wpakował? I co chę zrobić Sophie? Bardzo jestem rada, że Severin i jego koledzy z kadry zrozumieli, jak Wellinger traktował swoją dziewczynę.
    Rozdział, jak zwykle bardzo mi się podobał noo i już nie mogę doczekać się następnego <33
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej :*
    Oj... ostatnie słowa Andiego źle rokują na przyszłość Sophie...
    Mam nadzieję, że jednak tego nie zrobi...
    Zaskoczyła mnie "przemiana" Severina, kiedy był taki miły dla dziewczyny...
    No ale najbardziej zastanawia mnie postać, od kogo Welli pożyczył kasę...
    Co to za Thomas?

    Czekam na następny rozdział :*
    Pozdrawiam ;)
    Ol-.a

    OdpowiedzUsuń
  4. Już na początek muszę przyznać: dalej żal mi Andreasa, dalej z tego samego powodu, ponieważ wciąż widać, jak bardzo się pogubił. prawdopdoobnie gdybym znała perspektywę tylko Sophie, od razu stanęłabym za nią. Widzę jednak, co dzieje się w jego życiu i trochę się zastanawiam, czy Sophie nie była jedyną osobą w jego życiu, która szczerze się o niego troszczyła, wspierała i kochała. To, że chłopak sobie całkowicie z tym nie poradził, zadziałało na jego niekorzyść. Może i jej nie kochał, a może na swój dziwny sposób jednak coś do niej czuł. Prawdopodobnie gdyby tak nie było, nie przychodził by do niej co chwilę. No chyba, że jako rodzaj zemsty. Żałuję, że ten chłopak się aż tak pogubił, bo ciągle mam wrażenie, że choć i ma swój charakter, to gdzieś w środku nie jest taki, jaki pokazuje. Na Sophie odreagowywał problemy w swoim życiu. Żałuję, że nie potrafi sobie ze sobą poradzić.
    Teraz od strony Sophie - bardzo jej współczuję, że trafiła w życiu na kogoś takiego, jak Andreas. Całą swoją miłość po stracie rodziny przelała na niego i wiele mu potrafiła wybaczyć, ale więcej już nie mogła. Cieszę się, że próbuje się od niego odciąć. Wydaje mi się, że niszczyło ją to od środka, a zdecydowanie takie toksyczne więzi nie są dobre. Trzymam kciuki za to, że oderwie się na stałe od tego chłopaka, a on przestanie ją nachodzić.
    Mamy Freunda, w którego nie straciłam wiary - tak, dobrze go osądzałam! Po prostu Andi wydawał się takim super gościem, że to niemożliwe, by to on psuł związek, z czego wynikało, że to Sophie musi być tą najgorszą. Długo udawało mu się ukrywać swoje oblicze.
    Mamy również chyba odpowiedź na to, kim jest tajemniczy Thomas. Mężczyzna z baru, od którego Andreas pożyczył pieniądze. Widocznie chłopak znalazł inny sposób na spłacenie długu i był on prawdopodobnie związany z Sophie. Chyba mogę się cieszyć, że dziewczyna postarała się uwolnić ze związku za nim chłopak zdążył wykorzystać jej naiwność. Teraz, po skończeniu rozdziału, boję się, co chłopak wymyśli, aby uratować swój tyłek. Mam nadzieję, że Sophie nie stanie się nic złego.
    Co do takich technicznych rzeczy: dalej widzę ciągłe błędy przy zapisie dialogów, czasami przecinki pojawiają się tam, gdzie nie trzeba lub w ogóle ich brak. Mam nadzieję, że uda Ci się to wyeliminować, bo treść naprawdę jest ciekawa :)
    Pozdrawiam,
    Fri. (www.skok-do-niesmiertelnosci.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wellinger ty chamie! Jak śmiesz oddawać Sophie w ręce tych bandytów!
    Mam nadzieję, że mu się to nie uda :)
    Co ten Severin chciał jej powiedzieć?!
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Andreas i jego ciemne sprawy coraz bardziej mnie intrygują. Ciekawa jestem co wymyśli.. Mam nadzieję, że jednak zmądrzeje i nie pozwoli zrobić Sophie krzywdy :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny <3 Jest już sprawa z tym Thomasem. Nie wiem czemu, ale od początku podejrzewałam, że o coś podobnego może chodzić :) Weny :)
    http://Black-clouds-aw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz bardziej boję się o Sophie. Co ten Andi wymyślił, wyczuwam coś złego.
    A opisując całość: Świetny! Cudo!
    Wystarczy mi czekać do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i mimo tego, że jest Wellinger to jestem zachwycona i bardzo zaintrygowana tą historią! I mam nadzieję, że niedługo pojawi się Gregor, dzięki któremu właściwie zaczęłam czytać tego bloga. Hm, ciekawa jestem tego planu Andreasa, aby zniszczyć Sophie... Czuję, że będzie ciekawie!

    P.S. mogłabyś informować mnie o nowościach w SPAMIE na mojej podstronie? Link: lewandowska-janowicz-winiarska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Rany Boskie jakie cudo! O.O
    Coraz bardziej boję się o Sophie co ten Wellinger wymyślił do cholery!
    Weź mi z tym Andim coś zrób lub z Sophie albo nie wiem. Ja się naprawdę o nią boję...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.
    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń