środa, 28 stycznia 2015

Chapter 13.

Pomimo cierpień i trosk tylu życie nie jest czarną kartą.
 Są w nim chwile tak piękne dla których żyć i umierać warto.

Anastasa nie widziałam od samego rana, więc czekał mnie kolejny samotny dzień. Było mi smutno, że znów muszę radzić sobie sama, lecz z drugiej strony to nie mogę cały czas polegać na mężczyźnie. Okazał mi tyle serca, więc nie mam prawa powodować, by zmieniał swoje plany i spędzał czas ze mną. Dzięki temu nauczę się trochę samodzielności, a przy okazji pozbieram myśli, nabiorę jakiegoś dystansu do życia. Przestałam liczyć na to, że odzyskam pamięć. Już nawet nie usiłowałam sobie niczego przypominać. Odpuściłam, choć podobno nie poddaje się bez walki. Cóż, najwidoczniej należę do grupy tych, którzy właśnie odpuszczają. Usiadłam na krawężniku przez jakimś starym domkiem. Nie należał do wielkich piętrowców, lecz do najmniejszych też nie. Był średni z podziurawionym dachem, zniszczonymi okiennicami oraz drzwiami, które wyglądały jakby zaraz miały wypaść, a po ścianie piął się bluszcz. 
Trochę strasznie..
 W tyle można było dostrzec psią budę, na której napisane było jak wabił się pies. Obrosła w mech, lecz zachowały się na niej jeszcze jakieś kolory. 
-Planujesz skok na dom mojej babci?-usłyszałam za plecami. Odwróciłam głowę i zobaczyłam dziewczynę o płomiennym kolorze włosów, która delikatnie się uśmiechała.-Nic cennego tam nie ma.-dodała i przysiadła się obok.-Zajęłaś mi miejsce dziewczyno.-zaśmiała się.
-Nie planuje żadnego skoku, wręcz przeciwnie. Chyba bałabym się tam wejść.-powiedziałam.-Przepraszam, ale nie było podpisane.-obie się zaśmiałyśmy.
-Chyba powinnam to zrobić..-zamyśliła się.-No nic, zrobię to jutro. Tak w ogóle to jest Ann.-uśmiechnęła się po raz kolejny.
-A ja Sophie.-podałam jej dłoń.-A więc mówisz, że to dom twojej babci?
-Przepisała go na mnie przed śmiercią, ale nie umiem nim dysponować. Szkoda mi go sprzedać, a mieszkać w nim nie chcę, bo czuje, ze nie zajmę się nim tak jak babcia..
-Już myślałam, że straszy.-rzuciłam szybko.
-Co? Nie, nie nie straszy. Chyba.
-Nie masz pewności!
-Ostatni raz byłam w środku, gdy mama kazała mi przyjść po jakieś stare albumy.-powiedziała.-Bałam się, że coś mnie tu zje. Naprawdę, jak usłyszałam jakiś szelest to umierałam na mini zawał.-zaśmiałam się.-Mogę zapytać dlaczego siedzisz tutaj zamiast w jakimś normalnym miejscu?
-A to nie jest normalne?
-Jest, ale chodzi mi o takie gdzie są ludzie, twoi znajomi, rodzina i tak dalej..
-Jakoś tak..-westchnęłam.
Co do Ann to od razu wydała mi się być przesympatyczną i otwartą osobą. Szkoda, że ja nie potrafiłam być taka jak ona.. A może... może byłam taka zanim w głowie pojawiła się pustka? Dziewczyna miała w sobie coś, co powodowało uczucie jakbym znała ją od dawna. A może ja ją znałam? Opowiadała mi o sobie i swoim życiu. Miała ciekawe historie, przygody, przemyślenia.. A może...
Zamknij się. Wystarczy ci tych "a może".
Potem mówiłyśmy o mnie. Dziwiła się, że straciłam pamięć, że mieszkam na ulicy i trzymam się w tak dobrym stanie.
No cóż...pozory mylą kochanie.
Moja nowa znajoma zaproponowała spacer wzdłuż uliczki, zgodziłam się i ruszyłyśmy. Dużo gadała. Plus dla niej, bo ja nie miałam o czym opowiadać. Przeważnie to kręciła jakiś długi monolog, a ja przytakiwałam w między czasie i znów zatracałam się w myślach. Dziwne. Zaczęłam myśleć o Gregorze i o tym, co wczoraj mówił Anastas. Jednak jeszcze dziwniejsze było to, że starał się mnie znaleźć.
Oh głupia idiotko, a może to nie był on?
Chociaż... mógłby być on.
Nie jest taki zły..
"Ale Thomas..."
Zamknij się i wywal tego Thomasa z głowy. Stara! Chłopak chce cię znaleźć, być możesz wpadłaś mu w oko, a ty żyjesz Thomasem. Tak wiem, ze to wielka trauma. To zrozumiałe bardziej niż romans francuskiego prezydenta w zeszłym roku. Ale postaraj się żyć tym co jest, a nie co było, bo popadniesz w paranoje. Będziesz ciągle widziała i myślała o tym napalonym kretynie to nigdy nie zaznasz szczęścia. Rusz mózgownicą i sama pomyśl o sobie, a nie ciągle ja mam to robić.
-...i tak skończył się nasz związek. Zwykły cham i prostak.-klaśnięcie dłońmi przez Ann oderwało mknie od słuchania swojej podświadomości. Spojrzałam na nią i uśmiechnęła się, choć nie była w temacie. Teraz musiałam nieźle odpłynąć, ale tamtej to nie przeszkadzało. Zaczęła temat o tym jaki był ich związek, więc ja spokojnie mogłam powrócić do słuchania kazań od mojego lepszego "ja".
Dziękuje, że znajdujesz dla mnie czas stara. Wracają do tematu to radzę ci żebyś starała się wyeliminować Thomasa z głowy. Nie chcesz chyba zwariować, prawda? Nie chcesz. Ja też nie chcę, bo wolę siedzieć w normalnej tobie, a nie zamkniętej między psycholami tobie. 
-....nie uważasz, że za dużo jest tych cholernych bilbordów ze skoczkami?
-Co?
-Tu jeden, a tam drugi.-wskazała palcem.-Za kilka metrów będzie trzeci. No aż się chcę rzygać, jak się na to patrzy co kilka sekund.-wywróciła oczami i spojrzała na ekran telefonu.-Kurcze miałam kupić po drodze kurczaka..-palnęła się w głowę.-Matka mnie zabije, zakopie i odkopie żeby mnie znowu zabić.-jęknęła.-Chodź ze mną do sklepu, proszę, proszę, proszę.-powiedziała błagalnym tonem głosu.
-Zawsze tyle gadasz?
-Nie.-uśmiechnęła się i pognała w stronę sklepu spożywczego.
Przypomniało mi się, że Anastas wspomniał coś o wyglądzie Gregora Schlierenzauera. Spojrzałam z ciekawości na bilbord i zobaczyłam tam tego samego Gregora, który był w parku. Ten sam uśmiech, to samo spojrzenie..
-No idziesz, czy nie?-ponagliła mnie Ann i chcąc nie chcąc musiałam ruszyć w jej stronę.

*G*
Spacerował z koszykiem pomiędzy półką z nabiałem, a mrożonkami i czytał etykietki jogurtów. Ostatnimi czasy żywił się na mieście, a co się z tym wiąże jego dieta zmieniła się w porządne ucztowanie. Rano zrobił przegląd lodówki i okazało się, że prócz dwóch przeterminowanych jogurtów nie ma tam nic pożywnego. Załadował do koszka kilka jogurtów pitnych, jakiś ser w plasterkach, by mieć co położyć na kanapkę i poszedł dalej. Jego sznurówki były tak ciekawym obiektem, że obserwował je z zapałem.
Nie myśl o niej. Nie spotkasz jej już nigdy więcej.
"Skąd wiesz?"
"Bo to bezdomna sierotka. Co ty myślisz, że od tak wpadniesz na nią przy półce z owocami?"
-Przepraszam.-burknął coś w stylu przeprosin i spojrzał na swoją ofiarę.
Dobra. Wygrałeś Schlierenzauer.
-Gregor, hej.-powiedziała cicho i podniosła jabłko, które wypadło jej z rąk. Wyglądała na zdenerwowaną, ale nie dlatego, że stał przy niej skoczek, którego opieprzyła. Denerwowała się, bo stał przy niej skoczek, a ona wyglądała jak ostatnia sierota i gadała z człowiekiem na poziomie.
-Gdybym wiedział, że spotkam cię w normalnym sklepie to przyszedłbym tu już wczoraj.-uśmiechnął się.-Szukałem cię..
-Wiem.-jej odpowiedź kompletnie go zdziwiła, ale i ucieszyła.-Mężczyzna, któremu dałeś pieniądze to mój przyjaciel.-uśmiechnęła się.
-Sophie ty na te jabłka w magazynie czekasz?-zza półek wyłoniła się Ann z kurczakiem w ręku i kartonem mleka.-O cholercia..-jej  usta przybrały kształt litery "o".-Cześć Schlierenzauer.-wypaliła. Przerzuciła kurczaka pod pachę drugiej ręki i wyciągnęła dłoń. Skoczek stał zupełnie zdezorientowany, a Sophie patrzyła na nią z politowaniem i kiwała głową.-Ann jestem.-wyszczerzyła się, a kiedy jej rude kosmyki opadły na czoło to od razu zaczęła machać rękoma.
-Miło poznać.-powiedział z udawanym uśmiechem.-Sophie pozwól na chwilkę.
-Spoko, spoko. Ja was zostawię!-puściła oczko i odwróciła się by odejść. Szkoda tylko, że upuściła mleko i trafiła w jakiegoś biednego chłopaka, który poleciał na karton. Patrzyłam na tę dziewczynę i zastanawiało mnie, czy jej pech i gadatliwość są zaraźliwe, bo jeśli tak to wolę się trzymać od niej z daleka.
-Czy ty ślepa jesteś?-chłopak trzymając się za głowę podniósł się i spojrzał na podłogę. Pomacał się rękoma po tyłku i westchnął.-A takie fajne spodnie sobie z Sapporo przywiozłem.-posmutniał.
-Krafter?
-Schlieri?-olał spodnie, gdy tylko zobaczył kolegę.
-Znacie się?-zapytała Ann.
-Pewnie, że tak! Gregorek to mój najlepszy przyjaciel od dziecka.-zaśmiał się i chciał przytulić skoczka, lecz ten kazał mu się odsunąć.
-Nie znamy się od dziecka.-zaprotestował.-Ja tego debila widzę pierwszy raz.
-Jak możesz!-tupnął nogą, jak małe oburzone dziecko.
Nagle w ich stronę zaczął zbliżać się wysoki gość ubrany w czarne ciuchy. Gregor pociągnął Soph za łokieć w tył, a na polu bitwy zostawił Stefana i rudowłosą koleżankę dziewczyny. Gdy łysy zaczął przeprowadzać wywiad środowiskowy między tą dwójką i biednym mlekiem, Gregor spojrzał na brunetkę i uśmiechnął się.
-Jestem brudna?-zapytała po dobrej chwili.
-Nie, czemu?
-Patrzysz się na mnie, jakbym wsadziła głowę do słoika z Nutellą i potem chodziła cała w czekoladzie.-jej odpowiedź rozbawiła go i zaczął się śmiać.-Po co mnie szukałeś?-zmieniła temat.
-Chciałem cię przeprosić.
-Za co?-brnęła w temat.
-Za to, co powiedziałem o bezdomnych. To nie było fair i nigdy nie powinienem był tego mówić, ale tak wyszło. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, a jak nie wybaczysz... to i tak mam nadzieję, że mi wybaczysz.-spojrzał na nią nieśmiało, a tym razem to ona zaczęła chichotać.-Wyśmiewasz mnie. Chcesz żeby mi serce pękło?-posmutniał.
-Nie wyśmiewam cię. Po prostu jak chcesz udać skruchę to masz minę, jak sikający zając.-nie mogła opanować śmiechu, więc dała upust emocjom, a ten stał i tylko się uśmiechał. Nie lubił jak się z niego śmiali, ale w jej przypadku to akurat to tolerował.
-Dzięki, wiesz?
-Polecam się.-wybełkotała, po czym wspięła się na palcach i szepnęła do jego ucha krótkie "wybaczam". Po jego ciele przeszedł dreszcz, a w uszach ciągle brzmiał mu ten melodyjny szept.
Bo mi się tu zakochasz zaraz i co ja z tobą zrobię Schlierenzauer?
-....muszę iść, bo nie da mi żyć.-ocknął się. Spojrzał na nią i wbił wzrok w jej oczy, które były tak piękne, że znów zapomniał o świecie.-Kontaktujesz, jak kosmita na Słońcu.-wytknęła.
-Przecież kosmici nie kontaktują na słońcu. Ba, ich tam w ogóle nie ma.
-Ty też nie kontaktujesz. Brawo za spostrzegawczość Gregor..-jego imię wypowiedziała w tak piękny sposób, tak urzekający go, że miał ochotę wcisnąć "replay".
-Poczekaj!-złapał ją za rękę.-Daj mi swój...
-...numer telefonu? Przykro mi, nie mam.-uśmiechnęła się wymijająco. Westchnął.-Czekaj na cud. Zapewne jeszcze kiedyś się spotkamy Gregor..
Odeszła. A on patrzył w miejsce, w którym niedawno stała. I patrzył z takim zainteresowaniem, że nie zauważył, gdy ktoś zabrał jego koszyk i zwyczajnie z nim odszedł.
Wyczuwam zauroczenie?

 http://41.media.tumblr.com/1c86c987cdfe95b7effdaa8743598ede/tumblr_niupn0ZW8E1rw4ylno1_540.jpg 
****
strasznie pechowa ta 13...

6 komentarzy:

  1. Ciekawie... ale jestem zasmucona, że nie było nic o Andreasie... :( osobiście wolałabym, aby Sophie odzyskała w końcu pamięć i wróciła do Niemiec.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :-*
    W niektórych momentach się pośmiałam ,Krafter <3
    Wyczuwam miłość, oni muszą być szczęśliwi. Razem.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy jakąś nową postać. Ann wydaje się dość ciekawą i barwną postacią, muszę przyznać. Liczę na to, że obędzie się tu bez motywu dziewczyny i jej przyjaciółki, które obie są dziewczynami skoczków. Fajnie, że Sophie znalazła kogoś wesołego w swoim życiu, bo takich ludzi naprawdę jej potrzeba po tragedii, która ją spotkała. Dowiedziała się również, kim jest Gregor. Trochę prosty sposób, ale dość możliwy. W końcu już u nas pojawiają się skoczkowie na reklamach, w Austrii zapewne również jest to możliwe. A, i moje wrażenie z serii "Frigus przewiduje": czy ta dziewczyna nie pozwoli zamieszkać Sophie w domu babci? No, zobaczymy, czy mnie jednak zaskoczysz.
    Cała sytuacja w sklepie - absurdalna. Nie uznawaj tego za coś złego, bo ja osobiście kocham absurdalne sytuacje i masz w tym momencie u mnie wielkiego plusa. Chociaż czasami się zastanawiam, jak to jest znaleźć idola w sklepie, skoro ja nawet własnej matki nie potrafię.
    Z tym numerem to rzeczywiście... Jak tu się z nią skontaktować? Taka myśl na dzisiaj, jak ludzie kiedyś się zgadywali na spotkania, skoro nie mieli telefonów? To będzie ciekawa sprawa do obmyślenia dla mnie na dzisiejszy wieczór.
    Chciałabym Cię pochwalić na koniec za częstotliwość dodawania rozdziałów - super, że można tak często się zatopić w losach bohaterów, zanim się zapomni, co tak naprawdę się działo w ostatnim rozdziale.
    Pozdrawiam,
    ~Frigusek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny ;) niestety nie mogę napisać już nic więcej, bo jestem w podróży do Niemiec, ale rozpiszę się przy kolejnym, pozdrawiam Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny
    + zapraszam na nowy rozdział http://Black-clouds-aw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) i super mi się go czytało :) czekam na kolejny :)
    Usunęłaś blog o Neymarze? :(

    OdpowiedzUsuń