piątek, 30 stycznia 2015

Chapter 14.

Nie pozwól, aby złe doświadczenia z przeszłości Cię ograniczały
 i miały zły wpływ na Twoją przyszłość.
*A*
Siedział na niezbyt wygodnej ławce w szatni i czekał nie wiadomo na co. Być może na jakiś transport, bo od zerwania z Sophie nie było takiej osoby, która woziłaby i przyjeżdżała po niego na zawołanie. Skoczek podniósł z podłogi czarną torbę i z telefonem w ręku udał się w stronę drzwi. Już chciał naciskać klamkę, ale do środka wpadł Severin i Markus, którzy podczas dzisiejszego treningu nie spisywali się zbyt dobrze. O sobie śmiał powiedzieć co innego, bo szło mu znakomicie i trener odzyskał chyba wiarę w jego formę. Dodatkowo zapewnił sobie sezon zimowy, którego blisko był nie doświadczyć.
-Wellinger podwieziesz mnie?-zapytał Markus, który usiadł zrezygnowany na ławce i napił się wody mineralnej.
-Nie mam podwózki, sorry.-machnął ręką i złapał za klamkę.
-Ja cię podwiozę.-usłyszał głos Severina. Pomyślał, że to do niego i spojrzał na kolegę, ale ten patrzył na Eisenbichlera.
Ups, ktoś tu jest nielubiany.
 "Zamknij się"
Nie mam takiego zamiaru, gdyż ty beze mnie zginiesz. Zauważ chłopcze, że wszyscy mają cię w dalekim poważaniu i nie zwracają na ciebie uwagi. Wiesz dlaczego? Bo jesteś dokładnie taki sam. Tak samo zachowujesz się wobec innych, że powinieneś zauważać, że odwdzięczają ci się tym samym.
 -A to nie będzie problemem?
-Spoko, mam czas i nic zrobi mi różnicy kilka kilometrów wte, czy wte.-odpowiedział i narzucił na siebie czarny sweter.
-Zabierasz się z nami?
-Przejdę się.-odpowiedział Markusowi i miał zamiar w końcu opuścić szatnię, lecz znieruchomiał, gdy Severin poprosił go na chwilę rozmowy. Zdziwił się, bo od dawna nie rozmawiali. Nawet półsłówek nie zamieniali. To oznaczało albo, że chce dać mu w mordę, albo, że chce się pogodzić. Andreas miał mieszane uczucia, ale zgodził się i poczekał na starszego kolegę. Markus został w szatni, a obaj udali się na podjazd przed budynkiem. Długo między nimi panowała cisza. Ani jeden, ani drugi nie miał odwagi by zacząć rozmowę. Andreas stwierdził, że skoro Severin chciał rozmawiać to do niego należy rozpoczęcie tematu. Natomiast Severin zbierał w sobie siły i układał monolog jaki zamierzał wygłosić. Do tego musiał nad sobą panować, bo miał dobrą okazję, by przyłożyć koledze za wszystko.
-Powiesz coś w końcu?-pierwszy odezwał się poirytowany Wellinger. Spojrzał na niego z wrogością w oczach. Poprawił kurtkę, jakby to było najistotniejsze. Rozejrzał się kilka razy i zaczął mówić.
-Wiesz co Andreas? Kiedyś naprawdę cię lubiłem. Naprawdę.-powiedział.-Zawsze mogłem na ciebie liczyć, kryłem cię w wielu sprawach, pomagałem, pocieszałem..
-Przejdziesz do sedna? W dupie mam jakieś tanie przemówienia.
-Tak? Robi się.
Nie minęła sekunda, kiedy to blondyn został uderzony prosto w nos. Stracenie równowagi wiązało się z tym, że poleciał do tyłu na małe krzaki. Cały czas trzymał się za zakrwawiony nos, a Severin stał i patrzył na swoją dłoń. Nigdy nie przypuszczałby, że jest w stanie uderzyć swojego byłego przyjaciela.
-To za moją siostrę i za to, co z nią zrobiłeś kurwo.-podszedł do młodszego chłopaka i kopnął go w brzuch, po czym przykucnął.-Jeśli okaże się, że nie żyje albo, że cokolwiek jej się stało to skończysz przykryty burzą wiązanek.-spojrzał na niego z taką złością, jakiej nigdy wcześniej nie posiadał i wstał. Jak gdyby nigdy nic zostawił go leżącego na trawniku z krwawiącym nosem. A Andreas? Zaczął skręcać się z bólu i mruczeć niezrozumiałe słowa. Szkoda tylko, że nikt nie był w stanie go usłyszeć.
Pięknie, pięknie. 
Nie spodziewałam się tego, że Severin tak szybko się na tobie pozna. Ja bym ci tą Wellingerową mordkę obiła bardziej, bo naprawdę ci się należy, ale cóż.
Zmądrzej chłopie póki nie jest za późno, bo stracisz wszystko.
I wszystkich...

*S*
Krzątał się po kuchni choć nie było w tym żadnego celu. Po prostu poprawiał wszystkie najmniejsze elementy wystroju, ścierał widoczne zabrudzenia, mył kubki, które i tak były czyste. Starał się zagłuszyć myśli o incydencie, który miał miejsce po treningu. Nie było mu szkoda Andreasa. Zasłużył na to, by cierpieć. W końcu, jak to mówią: zło, które wyrządzasz wraca do ciebie ze zdwojoną siłą. Severin wypuścił wodę ze zlewozmywaka i wytarł ręce w kraciastą ścierkę. Następnie nalał sobie kawy z ekspresu i podszedł do okna. Od kilku dni po głowie chodziły mu tylko myśli związane z Sophie. Jego zachowanie w stosunku do niej nie należało do wzorowych, może nie zachowywał się, jak przystało, ale gdyby wiedział, że to jego malutka siostrzyczka.. Kiedyś, gdy był mały, prosił Boga, by nic jej nie robił. To było tego samego dnia, gdy rodzice powiedzieli o mniemanym uprowadzeniu. Płakał wtedy przez całą noc, bo za nią tęsknił. Co się stało, że z czasem przestał o niej pamiętać?
-Severin.-dobrze znany mu głos ukoił jego rozwiane myśli. Dziewczyna przytuliła go od tyłu i położyła podbródek na ramieniu.-Znów o tym myślisz?
-Nie.-skłamał. Westchnęła i odsunęła się od niego.
-Rozmawiałam dziś z mężem mojej przyjaciółki.-powiedziała.-Masz do niego zadzwonić pod ten numer.-z kieszeni wyjęła małą, białą wizytówkę i podała ją mężczyźnie.-Umów się z nim, zacznij coś działać, bo ja już nie mogę patrzeć, jak codziennie chodzisz struty, bo o tym myślisz.
-Bo to jest trudne.. Caren to jest cholernie trudne.-jęknął. Wizytówka została rzucona na szafkę, a on spowrotem odwrócił się do okna.-Ciężko mi jest z tym, że...
-... że tak ją traktowałeś i, że nic nie zrobiłeś, jak Andreas zrobił z niej nagrodę?
-Dokładnie tak.-pokiwał głową i upił łyk kawy.-Uczucie poczucia winy mnie po prostu przerasta..
-A mnie przerasta patrzenie na ciebie i na to, jak się zamartwiasz. Rusz się i zadzwoń do Daniela, zacznij coś robić, szukaj jej. Musisz kiedyś zapomnieć o swoich wyrzutach sumienia i ruszyć do przodu.
-Łatwo mówić. Stoisz z boku i tylko na to patrzysz, a nie wiesz co przeżywam!-podniósł głos. Biedna Caren spojrzała na niego z przerażeniem, bo pierwszy raz odkąd są ze sobą, on tak szybko się zirytował.-To nie ty po tylu latach dowiadujesz się, że twoja mała siostra żyje, że masz ją tak blisko. To nie ty traktujesz ją, jak najgorszą szmatę, bo rani twojego przyjaciela. To nie ty dziś dałaś mu w mordę, bo zaczyna ci zależeć na własnej siostrze i chcesz w jakiś sposób ją ratować. Więc nie pieprz mi o tym, że mam wykonać jeden głupi telefon i będzie po sprawie, bo nie będzie.-żyły na szyi były widoczne, jak jeszcze nigdy, a on ciągle kontynuował i wyrzucał z siebie słowa, które raniły Caren.-Sophie może siedzieć nie wiadomo gdzie i z kim, być może jest martwa.. To normalne, że się o nią boję!-uderzył dłonią w blat szafki z taką siłą, że szklanki zadygotały, a ona patrzyła przerażona. Niemiec obrzucił ją zimnym spojrzeniem i po prostu wyszedł. Dziewczyna nie wierząc w to co miało miejsce chwile temu, pokręciła głową i usiadła na krześle. Długo trawiła te wszystkie słowa, które padły z jego ust. To bolało. Starała się go zrozumieć, ale on nie rozumiał tego, że przez te wszystkie sprawy ich związek się rozpada. Podparła dłońmi twarz i cicho zaczęła łkać. Natomiast skoczek poszedł do ich sypialni i usiadł na łóżku. Tysięczny raz zaczął przeglądać zdjęcia ze skrzynki i tysięczny raz czytał list, który wszystko wyjaśnił.

*A*
-Niech się pan nie rusza.-powiedziała pielęgniarka w dość podeszłym wieku i przyłożyła mu do nosa wacik nasączony wodą utlenioną.-Miał pan szczęście, bo raczej nie jest złamany.-dodała. Odetchnął z ulgą. Gdyby teraz załatwił sobie nos to po pierwsze trener nie darowałby mu tego, Severin cieszyłby się z braku jego obecności, a po drugie jego wygląd uległby pogorszeniu.-Proszę to przytrzymać. No wszystko mam za pana robić?-delikatnie strzeliła go w głowę i obeszła siedzenie na którym siedział.-Imię i nazwisko.-wyciągnęła kartkę na której nabazgrała nazwę tabletek i spojrzała na niego.
-Od kiedy przeciwbólowe są na receptę?-zdziwił się.
-U mnie od zawsze. Jak się pan nie zna na medycynie to niech pan nie komentuje. Imię i nazwisko proszę.
-Andreas Wellinger.-odpowiedział. Syknął, ponieważ uraził się w bolący nos.
-Jak ja mogłam pana nie poznać!-niemalże wyskoczyła zza biurka z tej ekscytacji.-Moja wnuczka pana uwielbia!-jej szeroki uśmiech na twarzy ukazał kilka krzywych i brakujących zębów.
Au, to takie pielęgniarki jeszcze istnieją?
-Tak? Super. Cieszę się.-wybełkotał ponownie przykładając wacik.
-Machnie mi tu pan autograf?-podstawiła mu, dosłownie, pod nos notes i długopis. Wyciągnął rękę, machnął szybki, koślawy podpis i przymusowo się uśmiechnął.
-Henry nie uwierzy.-powiedziała pod nosem.
-Pani wnuczka ma na imię Henry?
-Powiedziałam Henry? O jejku.-zakryła usta dłonią.-Zupełnie nie wiem czemu.-starała się obrócić to w żart.-Ale wie pan co?
-Nie wiem. Ale wiem, że pani mi zaraz powie.-powiedział, po czym strzelił nieziemski uśmiech, a kobieta dostała prawie palpitacji serca.
-Moja wnuczka nie obraziłaby się za pański numer telefonu.-jeśli chciała zamrugać uwodzicielsko to stanowczo jej to nie wychodziło. Andreas siedział trochę skrępowany, bo pierwszy raz w życiu miał styczność z dziwną pielęgniarką. I jej wymyśloną wnuczką, której zapewne nie ma.
Tak kretynie, leci na twój wdzięk, powab i wszystkie inne walory.
 -Ja....-zmieszał się.-Ja muszę już iść, bo pociąg mi ucieknie zaraz.-wstał z krzesła, zabrał kurtkę pod pachę i od nowa przyłożył wacik.-Proszę wnuczkę pozdrowić.-puścił jej oczko i wyszedł stamtąd szybciej niż wszedł. Kurtkę założył już na zewnątrz, wacik rzucił do kosza i odpalił papierosa.
Powinieneś z tym skończyć. Inaczej kiedyś nie złapiesz powietrza w locie przez zadymione płuca i pierdykniesz na zeskok.
-Zamknij się.-mruknął.
Dobra, powiedz od razu, że to twój jedyny przyjaciel prócz mnie i wszystko będzie jasne.
No mów.
No powiedz to, no.
A to nie.
Będziesz coś chciał.
"Nawet jak nic nie chcę to i tak się odnajdziesz."
Taki mój urok. Jestem taka, jak ty. Jestem tam, gdzie mnie nie chcą..
Chłopak rzucił niedopalonego papierosa pod nogi i go zdeptał. Następnie dopiął kurtkę i ruszył przed siebie. A raczej w stronę domu, bo nie miał przy sobie pieniędzy na drugą taksówkę.

*G*
Wróciwszy do domu, od razu rozpakował zakupione produkty i schował je do lodówki. Potem rozebrał się z kurtki oraz butów i usiadł na fotelu. Najpierw spojrzał na kominek, który od dłuższego czasu stał nie ruszany, a potem na zdjęcia wiszące nad nim. Co do kominka to nie rozpalał w nim, bo miał za dużo wspomnień. Kiedyś z Sandrą przesiadywali tu przed nim niemal codziennie. Teraz to nie miało sensu. Wraz z ogniem, który zgasł w jego sercu, zgasł też ogień, który był w kominku. Na zdjęciach była ona. On też, ale to w mniejszości. Uwielbiał ją fotografować. Była taka piękna, że dość często była jego muzą. Szkoda, że po tym wszystkim zostały tylko zdjęcia.. I głęboka rana w jego schlierenzauerowym serduszku. Gregor postanowił, że weźmie prysznic i położy się do snu. Takie zajęcia miał do roboty, ale nie narzekał. Przynajmniej się wysypiał i miał czas na głębsze sentencje. Wziął czystą bieliznę, dresy i koszulkę, i udał się do łazienki. Szybko pozbył się ubrań, otworzył szafkę, by sięgnąć po nowy żel pod prysznic i wtedy znów to wpadło. Za każdym razem, kiedy wyjmował z szafki perfumy, dezodorant, czy chociażby żel, to wypadał z niej srebrny łańcuszek. Kupił go jej, gdy obchodzili pierwszą rocznicę swojego związku. Na przodzie serduszka wygrawerowane były pierwsze litery ich imion. Zaś na tyle była data, kiedy się poznali. Ścisnął go w dłoni i przymknął oczy, by łzy nie wypłynęły chociaż dziś. Czy się udało? Nie. Przez zamazany obraz lustrował wisiorek. Pamiętał czasy, jak zapinał go na jej smukłej szyi. Jak potem ją w nią całował. Jak ona się wtedy melodyjnie śmiała..
Odłóż go na miejsce. Gregor, co było już nie wróci..
 Słone łzy skapywały na jasne podłogowe płytki. Oparł się o umywalkę i zacisnął powieki.
Gregor, proszę cię.. To przeszłość. Przeszłość męczy, jak cholera, ale trzeba żyć tym co jest. Zauważ, że gdybyś tylko chciał to szybko znajdziesz dziewczynę, która da ci szczęście. Jeśli tylko się otworzysz i będziesz starym Gregorem to pójdzie, jak z płatka. Nie możesz żyć w wiecznym celibacie, bo straciłeś Sandrę. Okey to boli. To cholernie podła sprawa, która rani i mocno boli, lecz musisz dać radę. Życie jest jak skocznia, nie dowiesz się, jak się na niej upada dopóki tego nie zrobisz. Upadłeś już raz, teraz musisz się wzbić. Pokaż, że potrafisz, że stać cię na to. Udowodnij to sobie i swojemu sercu.
-Moje serce ciągle kocha Sandrę.-wyszeptał, a zaciśnięty w pięści wisiorek przyłożył do serca.

https://40.media.tumblr.com/6dcda49d06c3ed158333653105e5b24a/tumblr_n00rqnpOei1t05d5ro1_500.jpg

***
Hej, hej :)
Nareszcie ferie.. mega się cieszę :D
Kolejny rozdział powinien pojawić się już w niedzielę.
Udanych ferii życzę tym, którzy od dzis je zaczynają <3 
Teraz lecę włączać TVP 1 i czekam na skoki w Willingen, trzymamy kciuki za naszych Polaków i oczywiście Austriaków! :)
Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że żaden z Austriaków nie stanął na podium ale Kamil pokazał klasę :3
    Nie spodziewałam się, że Severin uderzy Andreasa... I że nakrzyczy na Caren. Ona stara się mu pomóc a on się tak zachowuje. Rozumiem go bo Sophie to jego siostra i się martwi ale niech nie rani Caren :(
    "-Moje serce ciągle kocha Sandrę.-wyszeptał, a zaciśnięty w pięści wisiorek przyłożył do serca." szczerze mówiąc to wzruszyło mnie to zakończenie. Biedny Gregor.
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Severin... 1:0 dla ciebie.:D Aaa bardzo dobrze. Też bym mu mordkę obiła.
    Severin błagam nie krzycz na Caren, zniszczysz swój związek.Wiem że sie martwisz :) A co do Gregora? Starsznie mi go szkoda.Chłopak cały czas przeżywa.Przydałby mu sie ktoś taki na którym mógłby polegać, który mógłby wysłuchać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Gregor, biedny Andreas i biedna ta Sophie i Severin. W sumie to już od dawna myślałam, że Wellingerowi się oberwie. Kiedyś juz napisałam, że najchętniej obilabym mu tą ładną mordke, a tu prosze! Ciekawa jestem, co dalej z pamiecia Soph. W sumie to Caren powinna zrozumieć Freunda, przeciez siostre dopiero odnalazl, i juz stracil.
    Hahha i taa pielegniarka!!
    Wenyy ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnie zdanie mocno mnie wzruszyło.
    Ogólnie bardzo fajne opowiadanie. :) Fajnie piszesz. :)
    Powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach. :) http://fairy-tale-like.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od Andreasa. Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy to że Severin w końcu mu przyłożył. Nalezało mu się strasznie! Nawet nie zrobiło mi się go szkoda bo dla takich ludzi jak on nie mam szacunku.
    Teraz Severin. Dobrze postąpił dając w twarz Wellingerowi, ale nie musi wyżywać się na Caren. Biedna chce mu tylko pomóc a on ja odpycha. Jeszcze chwila i stanie się taki sam jak Andi.
    No i Gregor. Żal mi chłopaka.. życie go skrzywdziło, aczkolwiek zastanawiam się, co takiego stało się z Sandrą. Ten ostatni fragment wzruszył mnie, bo mało jaki facet reaguje tak na wisiorek swojej dziewczyny. Za to masz takiego wielkiego + :)
    Pielęgniarka.. coś wątpię, że ona ma tą wnuczke :D
    Czekam na kolejny, weny ;)
    Pozdrawiam./Maja

    OdpowiedzUsuń