niedziela, 4 stycznia 2015

Chapter 2.

Jak Cię zapomnieć?
Jak wy­mazać Twój uśmiech?
Jak kiedy nasze dro­gi wciąż się splatają?

Było około ósmej rano, kiedy stałam przed skrzynkami pocztowymi i szukałam w torbie klucza do swojej skrzyneczki. Czekałam na ważny list, który byłam zmuszona dostarczyć na uczelnię, ale nie spieszyło mu się, by do mnie dotrzeć. Gdy w końcu wydobyłam kluczyk i otworzyłam skrzynkę okazało się, że znów nie ma tego, co mi potrzebne. Zdenerwowałam się i trzasnęłam drzwiczkami, po czym zbiegłam na parter i nim pchnęłam masywne drzwi zobaczyłam, że przed wejściem zebrała się grupka ludzi. Trochę dziwny i zastanawiający widok z samego rana, ale nie moja sprawa, co tam się wyrabia.
-To Andreas Wellinger, mamo!-usłyszałam pisk jakiegoś dziecka, które wskazało na leżącą osobę. Najpierw sądziłam, że to zwykłe przesłyszenie. Myślę o nim za dużo i mogę wariować, ale jak kolejna osoba wykrzyknęła imię mojego chłopaka, stwierdziłam, że muszę sama to ocenić. Ciężko było przejść przez zbiorowisko ludzi. Patrzyli się na niego, jak na jakiegoś Boga, chcieli go dotknąć, ale się bali. Natomiast ja od razu odrzuciłam na bok torbę i uklękłam przy chłopaku. W nocy było lekko mroźno. Zasnął tu, a  w dodatku był pijany, bo obok leżała pusta butelka i zmarznięte kwiatki. Czyżby wczorajszego wieczora chciał złożyć mi wizytę? Czemu do tego nie doszło? Może stan w jakim znalazł się skoczek uniemożliwił mu poruszanie się i logikę.
-Andi, Andi..-potrząsnęłam lekko jego ramieniem.-Andreas.-zaakcentowałam i ponownie ruszyłam jego ciałem. Przez myśl przeszły mi najgorsze scenariusze. Naprawdę bałam się, że stało się z nim coś poważnego i kiedy miałam krzyczeć, by wezwali pogotowie on otworzył oczy.
-Słodki Jezu żyjesz.-wypuściłam z ust haust powietrza i pokręciłam  głową z politowaniem.
-Au, au, au.-tyle wydobył z siebie, gdy podnosił się do siedzącej pozycji.-Na co się tak gapicie?-syknął w stronę ludzi, którzy stali nad nami.-Spieprzajcie.
-Wszystko okey?-położyłam mu dłoń na ramieniu, a ten złapał ją w swoje dłonie i przytulił do niej twarz.-Chodź na górę. Jest zimno, a powinieneś się trochę rozgrzać.-wyrwałam dłoń i wstałam, a potem patrzyłam, jak jemu przychodzi zrobić to z wielkim trudem. Na całe szczęście mieszkałam na pierwszym piętrze i nie musiałam specjalnie pomagać mu w wejściu po schodach. Wystarczyło tylko trzymać go za rękę i iść w górę. Kiedy znaleźliśmy się w moim mieszkaniu on od razu poszedł do dużego pokoju, położył się na niezaścielanej kanapie i przykrył moją kołdrą. Miałam ochotę od razu zapytać go, czego wmawia Severinowi jakieś głupoty. Powstrzymywała mnie pieprzona litość, bo gdzieś w środku odezwał się głosik, że nadal jest mój i nadal moim obowiązkiem jest się o niego przejmować. Weszłam do pokoju z gorącą herbatą i jakimiś tabletkami na wygrzanie się. Nie zdziwi mnie, jak po tym nocnym incydencie będzie leżał przez kilka dni i roznosił zarazki.
-Masz. Weź to.-podałam mu opakowanie z tabletkami i usiadłam na fotelu, z którym mieliśmy wiele wspomnień. Zwykły fotel, ale dla mnie i Andreasa ten fotel był pierwszym miejscem w jakim przyszło nam uprawiać seks.

***
Dziwna i dość napięta atmosfera panowała w jej mieszkaniu. Skoczek starał się zdrzemnąć, gdy ona zajęła się robieniem obiadu, ale dochodzące z kuchni hałasy mu to uniemożliwiały. Zwykłe stukanie noża o kuchenną deskę wprawiało go w irytacje i miał wielką ochotę wstać, wyrzucić to przez okno, a potem wydrzeć się kolejny raz na swoją dziewczynę. Kręciło mu się w głowie, co było oznaką gorączki i nie mógł zapanować nad ciałem, gdy podniósł się do pozycji siedzącej. Musiał skorzystać z toalety, a przy okazji chciał pójść do Sophie, by wyrzucić jej, że nie może odpocząć. Najpierw powoli doszedł do łazienki, a kiedy z niej skorzystał udał się do kuchni. Jego dziewczyna stała tyłem i parzyła mu herbatę. Objął ją z tyłu i złożył pocałunek na jej chudej szyi.
-Twoja herbata.-zakomunikowała i wyrywając się z objęć skoczka odeszła do kuchenki, gdzie na ogniu stał sos do spaghetti.-Idź się położyć.
-Nie chce mi się leżeć. Zresztą denerwuje mnie, jak się tu tłuczesz.-upił łyk ciepłej herbaty z miodem i odstawił ją na stolik.-Ale skoro już jesteśmy u ciebie..-podszedł bliżej dziewczyny.-I jesteśmy sami..-wyszeptał do jej ucha, a dłoń położył u niej na biodrze.-To może coś z tym zrobimy?-wymruczał takim tonem, jaki ona zawsze uwielbiała, wprost do ucha. Starała się być nieugięta. Nie chciała ponownie iść z nim do łóżka, a po seksie znów stać się kimś do pomiatania i traktowania, jak śmiecia. Nie czuła już tego przyjemnego uczucia, kiedy chłopak namiętnie musnął jej usta, a potem wpił się w nie i całował tak zawzięcie, jak to w jego stylu. Skoczek wsunął dłonie pod jej zwiewną koszulkę. Dotykał jej gorącego ciała, które w myślach było już nagie i całe dla niego. Posadził ją na kuchennym blacie, a ona rozpięła guziki jego granatowej koszuli i rzuciła gdzieś w daleki od nich kąt. Skierował swoje pocałunki na drobną szyję Niemki. Był to jej czuły punkt. Dziewczyna odchyliła głowę, by chłopak miał lepszy dostęp do szyi oraz obojczyków. Następnie Andreas wziął ją na ręce niczym laleczkę z porcelany i zaniósł do pokoju. Tam obydwoje pozbyli się reszty swej garderoby..

***
-Wiesz, że cię kocham?-powiedział lekko zachrypniętym głosem masując ją po ramieniu. Dziewczyna spojrzała na niego, a tym samym dostała szybkiego całusa w nos. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy chłopak pocałował ją jeszcze w czoło oraz policzki.
-Jak bardzo?-pstryknęła go w nos, a on jeszcze mocniej ją do siebie przytulił.
-Za mało się postarałem, że nie wiesz?-zaśmiała się. Zawsze potrafił ją rozbroić swoimi minami. Nawet wtedy, gdy się kłócili i nie było między nimi dobrze.
-Widocznie.-szepnęła mu wprost do ucha. Andreas zatrzymał swoimi dłońmi jej twarz i złożył na ustach pełen czułości pocałunek. Sama nie pamiętała, kiedy ostatnio została przez niego pocałowana w ten sposób. Gry oderwali się od siebie chłopak delikatnie wyswobodził się z jej objęć pod pretekstem skorzystania z toalety. Zostawił  ją szczęśliwą w łóżku, a sam tak na prawdę poszedł do toalety, by wykonać telefon do swojego przyjaciela.
-Thomas, jutro będzie wszystko gotowe... Daj mi czas no... Przestań... Przecież wiesz, że nie... Skończ mnie pouczać...Spróbuje, ale nie wiem, czy mi się uda.. Tak, mam... No w kurtce... Dobra, muszę kończyć... Co?.. Na razie.-po przerwanym połączeniu przemył twarz zimną wodą po czym zatopił twarz w białym, puchowym ręczniku, który pachniał jej perfumami. Tymi perfumami, które uwielbiał on sam. Oparł się dłońmi o umywalkę i spojrzał w lustro.
Co ty odwalasz Wellinger?
Rujnujesz życie sobie i jej.
Zachowujesz się, jak sukinsyn bez serca..
Oh zamknij się.
Odbicie w lustrze już nie przedstawiało tego samego Andreasa, jakiego znał. Tamten był uśmiechnięty, zakochany po uszy w swojej dziewczynie. Ten, którego teraz widział był kompletnym zimnym draniem. Draniem, który przez brak pieniędzy wystawił swoją dziewczynę...

***
-Co tak długo tam siedziałeś?-zapytałam go od razu, gdy tylko wszedł do pokoju. Usiadł na brzegu łóżka i nic nie mówiąc po prostu mnie do siebie przytulił. Byłam nieco zdezorientowana. Ostatni raz kiedy to zrobił był dość dawno temu. Przez noc spędzoną na ujemnej temperaturze mojemu chłopakowi stało się coś w głowę. Coś bardzo poważnego, bo wróciły do niego wszystkie ludzkie uczucia, jakimi darzy się ukochaną osobę.
-Mama dzwoniła.-wysili się na blady uśmiech, który zawsze oznaczał albo problemy, albo coś ukrywał. Odsunęłam się od blondyna. Spojrzałam mu w oczy, którymi nagle zaczął błądzić po całym pomieszczeniu.
-Andreas.. dzieje się coś?-ujęłam jego twarz w dłonie, a ten z wymuszonym wyrazem twarzy spojrzał na mnie.
-Jasne, że nie.-powiedział.-Tylko po jutrze zaczyna się zgrupowanie. Trochę mnie to dobija, bo chciałbym jeszcze odpocząć po letnim sezonie.-złożył delikatny pocałunek na moim czole i wstał. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedział była tylko pognieciona pościel.-Jesteś głodna?-wziął do ręki spodnie, które wywinął na dobrą stronę i włożył jedną nogę.
-Troszkę.-mruknęłam zagrzebując się ponownie w pościeli.
-To ja skocze odgrzać nasz obiad, a ty masz zaraz przyjść.-pogroził palcem i zniknął za zasuwanymi drzwiami. Bardzo dziwiło mnie jego dzisiejsze zachowanie. Był dla mnie...miły. A po ostatnich minionych dniach tego nie robił. Andreas po letnim konkursie zrobił się strasznym cholerykiem. Wynajdywał problemy w swoich skokach i formie, bo nie udało mu się wskoczyć na pierwszy stopień podium. Nawet za jego błędy na skoczni obrywało się mi. Byłam Bogu winna tego, że spadła mu forma. By nie myśleć więcej o przeszłości postanowiłam iść już do kuchni, gdzie mój chłopak miał czekać ze spóźnionym obiadem. Narzuciłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, zarzuciłam włosy do tyłu i rozsunęłam drzwi. Zaskoczyło mnie to, że zamiast Andreasa na stole postawiona jest biała karteczka, a przy niej nałożony posiłek.
Przepraszam, ale dzwonił do mnie trener. Mamy jakieś spotkanie i muszę na nim być. Smacznego słońce, A.
Super. Po prostu super. Kolejny raz wystawił mnie dla pracy. Mógł chociaż przyjść i powiedzieć, że idzie. Dać głupiego buziaka na pożegnanie. Ale po co? To nie w stylu pana Wellingera. Przez jeden krótki moment dzisiejszego dnia, nawet pomyślałam, ze jest dla nas jakaś szansa. Myliłam się. Myliłam się i to bardzo, bo Andreas to niewyrośnięte i rozkapryszone dziecko. Nie mam sił, by go wychowywać. Już nie chcę mi się słuchać jego wyrzutów, marudzenia, kąśliwych uwag. Mam dość i czas najwyższy to przerwać. Postanowiłam w duchu, że jutro odwiedzę go, gdy wyjdzie na siłownię z chłopakami. Może, gdy dostanie porządny ochrzan przy kolegach to trochę się ogarnie. Karteczkę, którą trzymałam w dłoniach starannie porwałam na kilkanaście kawałeczków i rzuciłam je na stół. Ręce same opadały z bezsilności, gdy w głowie pojawiły się nasze relacje. Nasze? To chyba już złe określenie. Sprawy moje związane z Andreasem, to było poprawne określenie.



7 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :) Jak i całe opowiadanie będzie zapewne cudowane <3
    http://Black-clouds-aw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To będzie rozkład na czynniki pierwsze - postaram się powiedzieć, co mi się podoba, a co nie po dwóch pierwszych rozdziałach bloga. Wiem, że komentarze są ważne dla autora i w podziękowaniu za Twoje na moim blogu, ja również się odwdzięczę :-). Na początku, kiedy weszłam na bloga, od razu skierowałam się w zakładkę "bohaterowie". Kiedy chodzi o skoczków narciarskich, zawsze to robię, ponieważ nie mogę się przyzwyczaić do czytania o kimkolwiek innym, niż kadra austriacka - oczywiście nie jako jedyni, ale również jako jedni z wielu. Ale jacyś Austriacy muszą być. Zmierzam do tego, że od razu się ucieszyłam, widząc bohaterów (może poza zdjęciami głównych bohaterek - czy one zawsze muszą być takie śliczne? To się niemal nie zdarza w normalnym życiu :(...) Jeszcze z kwestii technicznych wspomnę, że fajnie byłoby, gdybyś dodała jakiś spis treści, chociaż to moja subiektywna opinia, bo moim zdaniem w archiwum się dość niewygodnie szuka rozdziałów i o ile przy mniejszej ilości można to zdzierżyć, to później już zaczyna utrudniać sprawę.
    Przechodzę dalej, do pierwszego rozdziału i czytam. Ciekawi mnie, czy cytat jakoś będzie się odnosił do fabuły. Przeczytałam pierwszych kilka linijek i już masz u mnie ogromnego plusa za duże litery na początku zdania, całkiem sensownie postawione przecinki i kropki. Niby to śmieszne, ale naprawdę na blogach czasami o to trudno. W dialogach już tak kolorowo nie jest - tutaj pojawiają się często nieprawidłowo postawione kropki, brak spacji między myślnikiem a literami... Jeśli chciałabyś, żeby konkretnie to wytknąć, to napisz do mnie, bo nie chcę niepotrzebnie przedłużać tego już i tak długiego komentarza.
    Jak na razie szkoda mi tej dziewczyny - Sophie, tak? Rozumiem, że kocha Andreasa, nie wiem, jak się poznali, ale być może to było nawet dla niej spełnienie marzeń, kiedy zostali parą. Była ślepo w niego zapatrzona i osobie, którą się kocha, można wiele wybaczyć. Żałuję tylko, że dopiero tak późno zaczęła się orientować, że coś jest nie tak. A może dopiero z czasem jej chłopak zaczął pokazywać pazury? Natomiast Andreas... jak na razie przedstawiony w bardzo złym świetle, tu przedmiotowe traktowanie kobiety, tu uzależnienie od hazardu... Mam nadzieję, że to odrobinę się zmieni, ponieważ wydaje mi się, że nikt nie jest taki całkowicie biały czy całkowicie czarny oraz znajdą się jakieś plusy u niego, a minusy u Sophie. Pojawił się również Severin. Na początku - przy jego rozmowie z Andreasem w klubie - myślałam, że będzie bardziej sprawiedliwy, który mimo sympatii do kolegi z kadry, będzie chciał mu uświadomić, co zrobił źle. Okazało się, że z niego na razie również zrobiono tego złego, jednak ten zalążek rozmowy w baru pozwala mi go postawić w takim szarym świetle, bo po prostu nie rozumie, co się dzieje. Z tego, co mówiła Sophie, w stosunku do kolegów Andy zachowuje się porządnie, więc koledzy go za takiego mają. A Severin może być po prostu nieświadomy tego, jaki jest jego kolega w stosunku do swojej dziewczyny.
    Podsumowując ten rozdział - czytało się całkiem przyjemnie i naprawdę mnie zaciekawił. Szkoda, że taki krótki, ale jeśli tak lepiej Ci się pisze - całkowicie rozumiem. Sama mam podobnie. Zabieram się za drugi rozdział ciekawa, co tam się wydarzy.+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Pierwszy kawałek drugiego rozdziału za mną i szczerze - również ogarnęła mnie litość. Chyba oddałaś w tekście to, co miałaś zamiar, bo naprawdę, kiedy Sophie zaczęła zbierać tego Andreasa z ziemi to żal mi się go zrobiło, że tak powoli się stacza na dno... Dalej mamy ich codzienną rzeczywistość. Przykro na to patrzeć - ona się opiera, ona trafia w jej czuły punkt, ona się poddaje. Mimo że poprzedniego dnia - i wiele razy wcześniej - zrobił z niej idiotkę. Miłość jednak jest ślepa.
      Widzę, że coś się rusza. Że jednak Andreas nie jest taki całkowicie czarny - widzi, co robi źle, a jednak stara się przede wszystkim zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. I co chce zrobić swojej dziewczynie? Kim jest tajemniczy Thomas? Czy mowa tu o którymś ze znanych nam skoczków, czy jednak ktoś całkowicie inny?
      Dalej - to, co robi, jest niepoważne. Sophie użyła tu jednego poprawnego sformułowania: dziecko. Zachowuje się jak dziecko, które próbuje być dorosłe. W jednej chwili robi dziewczynie nadzieje (nie wiem - może próbuje odkupić winy, których chce dokonać?), zaraz jednak i tu wszystko rozwala, tak po prostu znikając z mieszkania.
      I ten rozdział mnie zaciekawił i zachęcił, aby śledzić dalej tę historię. Naprawdę jestem ciekawa, co masz w planach. Jeśli miałabyś możliwość, informuj mnie, gdzie Ci odpowiada - gg: 37363221, mail lia.32103@autograf.pl czy po prostu u mnie na blogu.
      Pozdrawiam,
      Fri. (www.skok-do-niesmiertelnosci.blogspot.com)

      Usuń
  3. wow..
    Czytając początek, gdzie ona zlitowała się nad nim i pomogła mu był (jak dla mnie) wzruszający. No bo on traktuje ją źle, przedmiotowo, a ona zamiast odwdzięczać się tym samym to robi co innego. Potem jak zaczęło się robić sielankowo, gdzie przytulał ją i całował to byłam przekonana, że w tym rozdziale pogadają sobie i będzie dobrze. Tylko potem.. Thomas? Kto to jest? Rozważam opcję tak, jak koleżanka u góry, że to jakiś skoczek, ale może się mylę. Tak, czy owak jestem ciekawa, co on takiego knuje z Andreasem. Co do zachowania Andiego, kiedy sobie po prostu wyszedł-nie mam słów.
    Po drugim rozdziale czuję lekki niedosyt i mam nadzieję, że dodasz tu szybko kolejny. Strasznie ciekawi mnie tajemniczy Thomas, dalsza relacja "zakochanych" i co tu się jeszcze wydarzy.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej :*
    Dziękuję bardzo za zaproszenie.
    Opowiadanie bardzo, bardzo przyjemne.
    Fajnie się je czyta, a historia, którą opisujesz jest bardzo intrygująca.
    Podoba mi się charakter Sophii i jestem niezmiernie ciekawa jak dalej będą wyglądać te jej sprawy związane z Andreasem...
    A Andi? W takim wydaniu wydaje się być... interesujący?

    Czekam na kolejny rozdział i byłabym ci ogromnie wdzięczna jeśli informowałabyś mnie o nowościach w zakładce SPAM.
    Zapraszam również do mnie: http://hardskijumpinglove.blogspot.com/
    Fajnie by było, jakbyś się pojawiła ;)

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za zaproszenie :) ciesze sie, ze wpadlam, bo naprawde interesujace to Twoje opowiadanie. Ciekawa jsstem, jak potocza sie dalsze losy Sophii i Andreasa. A z racji tego, ze lubie Wellingera to opowiadanie kocham jeszcze bardziej. Nie wiem, coz wiecej moge napisac? Jnfgxg poprostu wspaniale.
    Buziaczki ;* Bjørghild Romøren
    (( wybacz, ze x anonima, ale jestem na tel. i nie moglam sie zalogowac))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za zaproszenie :)
    Świetne! Lubię Andreasa, a w takim wydaniu zimnego drania- sama się sobie dziwię- chyba go lubię :) To pierwsze takie opowiadanie, gdzie postać Wellingera jest przedstawiona aż w takim złym świetle. Ale mi to w ogóle nie przeszkadza :D
    Czekam na Gregora i Stefana, bo widziałam ich w bohaterach <3
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń