`Koniec - znany też jako nowy początek.
*24 grudnia l dom rodzinny Schlierenzauerów*
Zielone drzewko roznosiło swój zapach po całym salonie, otulając nas przyjemnym ciepłem, które związane jest z obecnymi już świętami. Zawieszałam kolejną złotawą bombkę na gałęzi, a na moich ustach widniał uśmiech. Te święta będą najlepszymi świętami jakie kiedykolwiek miałam. I nie chodzi mi o to, że ubieram choinkę i tylko to należy do moich zajęć. Chodzi mi o to, że spędzam je z ukochaną osobą, przy której wiem, że nie stanie mi się nic złego, jest z nami jego rodzina, która przyjęła mnie ciepło i serdecznie, w powietrzu unosi się świąteczna atmosfera, z radia płyną świąteczne piosenki, a Lucas i Gloria chodzą i starają się je śpiewać. Cieszę się, że mogę tu być. Że życie, które najpierw dawało mi w tyłek, teraz jest dla mnie łaskawe. Cieszę się, że mam kogoś takiego, jak Gregor. Jest naprawdę czułym, romantycznym, wrażliwym i kochającym chłopakiem. Zawiezie cię do sześciu lekarzy jednego dnia, gdy usłyszy, że kichasz albo zamknie się z tobą w pokoju na klucz, byś nie mogła nigdzie wyjść, bo musisz leżeć.
-O czym ty tak myślisz?-właśnie zawiesiłam ostatnią ozdobę, gdy ktoś, a raczej Gregor, stanął za mną i pocałował mnie w szyję.
-Tak sporadycznie o wszystkim.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Czyli o mnie też.-odwrócił mnie przodem do siebie, położył dłonie na biodrach i spojrzał w oczy.-Czuję, że te święta będą wyjątkowe.-nachylił się i wyszeptał te słowa do mojego ucha. Uśmiechnęłam się.
-Tak? A dlaczego?
-Bo spędzam je z najwspanialszą dziewczyną, którą kocham, jak wariat.. Bo jest ze mną moja rodzina, która zaakceptowała cię od razu i która jest przy mnie zawsze.. Bo...-i tu zawiesił głos, a ja spojrzałam na niego w taki sposób, by wymusić odpowiedź.-Bo jest z nami nasze dziecko..-spuścił głowę w dół, jakby myślał, że go za to spoliczkuję. A ja zamiast tego po prostu się rozpłakałam. Bo nosiłam pod sercem dziecko, którego na początku nie chciałam i które nie było jego. A on sprawił, że pokochałam je i sam chce być dla niego ojcem. Czy jest jakiś piękniejszy prezent na święta?
-Kocham cię, Gregor.-wyszeptałam i mocno się do niego przytuliłam. Łzy spływały z moich policzków na jego idealnie wyprasowaną koszulę w kratę i zostawiały małe plamki. Głaskał mnie po plecach i całował we włosy, a mnie rozpierało szczęście, że w końcu jest na świecie ktoś, komu na mnie zależy.
-A ja kocham was.-odsunął mnie od siebie i po chwili złączył nasze usta w jedność.
-O czym ty tak myślisz?-właśnie zawiesiłam ostatnią ozdobę, gdy ktoś, a raczej Gregor, stanął za mną i pocałował mnie w szyję.
-Tak sporadycznie o wszystkim.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Czyli o mnie też.-odwrócił mnie przodem do siebie, położył dłonie na biodrach i spojrzał w oczy.-Czuję, że te święta będą wyjątkowe.-nachylił się i wyszeptał te słowa do mojego ucha. Uśmiechnęłam się.
-Tak? A dlaczego?
-Bo spędzam je z najwspanialszą dziewczyną, którą kocham, jak wariat.. Bo jest ze mną moja rodzina, która zaakceptowała cię od razu i która jest przy mnie zawsze.. Bo...-i tu zawiesił głos, a ja spojrzałam na niego w taki sposób, by wymusić odpowiedź.-Bo jest z nami nasze dziecko..-spuścił głowę w dół, jakby myślał, że go za to spoliczkuję. A ja zamiast tego po prostu się rozpłakałam. Bo nosiłam pod sercem dziecko, którego na początku nie chciałam i które nie było jego. A on sprawił, że pokochałam je i sam chce być dla niego ojcem. Czy jest jakiś piękniejszy prezent na święta?
-Kocham cię, Gregor.-wyszeptałam i mocno się do niego przytuliłam. Łzy spływały z moich policzków na jego idealnie wyprasowaną koszulę w kratę i zostawiały małe plamki. Głaskał mnie po plecach i całował we włosy, a mnie rozpierało szczęście, że w końcu jest na świecie ktoś, komu na mnie zależy.
-A ja kocham was.-odsunął mnie od siebie i po chwili złączył nasze usta w jedność.
Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.
24 grudnia l mieszkanie Wellingera
Pieprzone święta nadeszły i każda reklama przesączona była tym całym świątecznym klimatem. Dlaczego w kalendarzu istnieje w ogóle takie święto? Czy to naprawdę konieczne?
Oh, Andreas. Mówisz tak, bo życie spieprzyło ci się po całości..
"Zgodzę się z tobą, wiesz?"
Matka wniosła pozew rozwodowy po tym, jak ojciec sprał ją na kwaśne jabłko. On sam znalazł sobie młodszą i zamieszkał u niej. Tanja wyprowadziła się do swojego nowego chłopaka, który mieszka w Szwajcarii, Julia również zostawiła swojego dotychczasowego faceta i wyjechała na studia do Francji. Matka? Matka jest na terapii. Siedzi w ośrodku, zamknięta od świata i leczy się, bo popadła w depresję. A ja? A ja zostałem sam. Severin od dawna miał mnie w dupie. Marinus, Markus i reszta chłopaków stwierdziła, że jestem dzieciakiem, który się o wszystko humorzy i mają mnie dość. Koledzy spoza okręgu sportu również się ode mnie odwrócili. Sophie.. Ona już o mnie zapomniała. Wyleczyła się ze mnie. Ostatnio widziałem ją. Na intagramie Gregora. Wstawił zdjęcie, jak dziewczyna siedzi w bluzie z logiem jego ulubionego zespołu, a on daje jej buziaka w policzek. Palący ból w sercu spowodował, że po prostu płakałem. Bo zostałem sam.. I nie mam już nic. I nikt mi nie pomoże, tak jak ja Sophie, gdy straciła ostatnią ważną dla siebie osobę..
*****
I tak kończą się perypetie Sophie Fischer oraz Andreasa i Gregora. Mimo trudności jakie spotkały ją w życiu-nie poddała się. Andreas zachował się, jak głupi szczeniak i jego zachowanie ukazuje, że przez kilka głupich słów, czynów możemy stracić ludzi, którym na nas zależy i nas kochali. Gregor, który zakochał się w Sandrze i przez długi czas zamknął się na miłość i świat nareszcie zakochał się na nowo. Jego przypadek to czysta osoba, która kocha aż po grób, ale chce też być kochana.
_______________________
Kochani!
Miał być jeszcze jeden rozdział oraz ten cholerny epilog.. Ale stwierdziłam, że lepiej napisać to, co miało i tak zostać napisane, niż brnąć i pogrążać się w ostatnim rozdziale.
Szczerze mówiąc nie mogłabym znieść myśli, że piszę ostatni rozdział, więc zrobiłam sobie taką niespodziankę poprzednim rozdziałem.
Opowiadanie, które tak naprawdę zostało stworzone z nudów, stało się czymś co z każdym kolejnym rozdziałem było dla mnie ważne. Poniekąd to dzięki Wam teraz jest mi ciężko pożegnać się z tym opowiadaniem. Pokochałam je i pokochałam Was!
•Dziękuję za 208 komentarzy
•Dziękuję za ponad 9 tysięcy wyświetleń do tej pory!
•Dziękuję za to, że byliście i dawaliście mi mega pozytywnego powera do pisania!
•Dziękuję wszystkim tym, którzy byli tu, ale nie komentowali.
Jesteście cudowni ♥
Z wielkim bólem serca muszę ogłosić, że.. Blog Przypadkowe Szczęście zostaje oficjalnie zakończony.
Jednak moja przygoda z blogowaniem się nie kończy. Zapraszam Was serdecznie na bloga z Maćkiem i Kubą Kotem (http://uczucia-nieznane.blogspot.com/) !
Mam nadzieję, że tam też będę mogła na was liczyć :)
Buziaki ;* i do zobaczenia na Uczucia nieznane.
•Dziękuję wszystkim tym, którzy byli tu, ale nie komentowali.
Jesteście cudowni ♥
Z wielkim bólem serca muszę ogłosić, że.. Blog Przypadkowe Szczęście zostaje oficjalnie zakończony.
Jednak moja przygoda z blogowaniem się nie kończy. Zapraszam Was serdecznie na bloga z Maćkiem i Kubą Kotem (http://uczucia-nieznane.blogspot.com/) !
Mam nadzieję, że tam też będę mogła na was liczyć :)
Buziaki ;* i do zobaczenia na Uczucia nieznane.
To już koniec, a szkoda :-(
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było cudne.
Będę za nim tęsknić.
Epilog cudny.
Pozdrawiam bardzo gorąco.
Boże nie! Ja nie chce,nie moge uwierzyć w to że to opowiadanie się już skończyło.Było przecudowne. Popłakałam się.Jesteś geniuszem.Wspaniałą blogerką i po prostu cudowną dziewczyną.Dla mnie był to zaszczyt czytać Twojw opowiadanie.Pozdrawiam Kochana <3
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to już koniec :( To co wychodziło i nadal będzie wychodzić z twojej wyobraźni jest po prostu mega <3 Nie wyobrażam sobie, abym kiedykolwiek zapomniała o tej historii, pewnie jeszcze raz ją kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, za to że mogłam czytać to świetne opowiadanie :)
Pozdrawiam i życzę, aby kolejny blog był tak wspaniały jak ten <3
Uhhh. Nie no każdy koniec jest początkiem. Śliczne te opowiadanie. Piękne cytaty, piękne słowa itp. Nawet nie wiesz, ile te opowiadanie mi dało. Jako pomoc i wspomnienia. Jest, było i będzie tu pięknie.
OdpowiedzUsuńCzekam już na innym blogu, Marta :-*
Ps. Pokochałam te opowiadanie ... całym sercem <3
Nie. Nie. Nie. Nie...
OdpowiedzUsuńNie było mnie przez dłuższy czas, wiem.
Przepraszam za to, ale szkoła mi na nic nie pozwalała. Wchodzę ucieszona na Twój blog, a tutaj...
Zaskoczyłaś mnie, zasmuciłaś jednocześnie, ale w przeważającej części czuję wzruszenie i poruszenie nad tą historią. Ona była piękna, naprawdę.
wielokrotnie zmusiła mnie do przemyśleń, sama dała czasem do myślenia.
Skoro to już epilog, dziękuję Ci za to wszystko, Kochana! Dziękuję za pokłady energii, które włożyłaś w napisane tej niesamowitej historii! ♥
Na początku przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów. Teraz chcę ci powiedzieć, że masz wielki talent i piszesz świetnie. Dziękuję, za poświęcanie swojego czasu na dodawanie nowych rozdziałów, które były BOSKIE. Ta historia była wzruszająca i piękna. Tak bardzo się cieszę, że Sophie jest bezpieczna u boku Gregora, że są razem i są szczęśliwi. Z jednej strony szkoda mi Andreasa, ale z drugiej należało mu się to wszystko, za to jak traktował Sophie, a przede wszystkim,za to że zgotował jej piekło oddając ją Thomasowi. Mam pytanie: co z Ann i Stefanem?
OdpowiedzUsuńDziękuję jeszcze raz <3 Kochana, jesteś cudowna
Jezu nie!!!
OdpowiedzUsuńJa się nie zgadzam!
Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!
A co się stało z Kraftem i Ann?
Ja chcę jeszcze raz. ;*
Cudowny epilog!
OdpowiedzUsuńSophie i Gregor <3 Schlierenzauer zachował się fantastycznie! Będzie ojcem dla dziecka, którego nie spłodził :)
Właśnie! Co u Ann i Krafta?!
Jak tam stosunki Sophie i Severina? Utrzymują ze sobą kontakt jak prawdziwe rodzeństwo? :D
Pozdrawiam ;***
Super, zapraszam tu: http://zapatrzeniwsiebie.blogspot.com/2015/02/prolog.html
OdpowiedzUsuńI czekam z niecierpliwością na dalej! ;* Pozdrawiam :)
Bardzo podobają mi się Twoje opowiadania. Nie ma czegoś takiego, że Sophie od razu wpadła w ramiona Schlieriego. Często w blogach z takimi historiami bohaterka poznaje przystojnego sportowca, a następnego dnia (a raczej nocy ;) ) uprawiają seks. W Twoim opowiadaniu tego nie było, i dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny w pisaniu-Alka
Super, super. ale dlaczego nie ma tak długoo.
OdpowiedzUsuńZapraszam.
http://toniemojawinaa.blogspot.com/2015/03/rozdzia-5.html
Bardzo fajnie , i czekam na nexta :) I zapraszam na nowy rozdział: http://hip-hopiskoki.blogspot.com/ i http://historia-aleksandry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo było cudowne
OdpowiedzUsuńAle czuję mały niedosyt: Co było dalej z Ann i Stefanem moim Krafcikiem jestem tego bardzo ciekawa